Autor |
Wiadomość |
robaczek
Starożytny wampir
Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 875
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 0:43, 12 Sie 2010 |
|
To ja może sprostuję ci tą listę z Batmanem, MgM, mogę?
Batman: Mask of the Phantasm (na kanwie Batman TAS, a film dobry)
Batman & Mr. Freeze: Sub-Zero (jw, tylko z Mr. Freezem, już nie tak dobry)
Batman: Mystery of the Batwoman (jw, tylko z Batwoman, nie mylić z Batgirl, całkiem fajny)
Batman Beyond: Return of the Joker (na kanwie Batmana Przyszłości)
The Batman Superman Movie (przejściowy pomiędzy nowymi, a starymi filmami)
Batman: Rycerz Gotham (to to anime, a rozdział "Deathstroke" jest genialny i wcale nie wygląda jak anime, polecam)
Justice League: The New Frontier (właściwie nie o Batmanie, ale o JL w czasach wojny)
Superman/Batman: Public Enemies (adaptacja komiksu, całkiem nowa)
Batman: W cieniu Czerwonego Kaptura (to co wyżej opisałam)
Batman: Year One (podobno ma się ukazać w przyszłym roku, też na podstawie komiksu, zdaje się, że Franka Millera)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
MgM
Starożytny wampir
Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TvTropes
|
Wysłany:
Pon 20:56, 30 Sie 2010 |
|
Serenity
Rok: 2005
Gatunek filmu: Sci-fi, Western... i wiele innych
USA
Reżyseria i scenariusz: Joss Whedon
Czas: 119 minut
Aktorzy: bardzo mało znani, należałoby wypisać więc wszystkich w głównych rolach.
Opis: Słyszeliscie kiedyś o serialu Firefly? Pewnie nie, bo tak się składa, że to arcydzieło będące wybuchowym połączeniem sci-fi, westernu, dobrego aktorstwa, kipiących humorem błyskotliwych dialogów i klimatycznej muzyki zostało anulowane po 14 odcinku ze względu na małą oglądalność. To wywołało burzę i nagle Firefly stało się wręcz kultowe wśród pokaźnej widzów w USA, tak że twórca serialu Joss Whedon zdołał nakręcic pełnometrażowy film kinowy, będący jednocześnie adaptacją, kontynuacją, i gładkim zakończeniem fabuły serii. Film, który właśnie opisuję
O fabule i bohaterach długo by sie rozpisywać: to trzeba po prostu zobaczyć. A najlepiej najpierw obejrzeć serial. Daję moją rekomendację, ze jest dobra i tyle powinno wszystkim wystarczyć
Serenity jest filmem niskobudżetowym. Efekty cyforwe są po prostu słabe, wyraźnie odstające od współczesnych fontann graficznych do jakich zdążyliśmy przywyknąć przez ostatnią dekadę. Scenografia i inne elementy otoczenia, chociaż zrobione z sercem i dużym nakładem pracy, również przynoszą na myśl produkcję telewizyjną.
Jednakże jest to niczym wobec miodności całej reszty! Aktorzy, ci sami co w serialu, są prawdziwymi profesjonalistami odgrywającymi swoje role doskonale, a fakt że większość to nowe dla widza twarze tylko dodaje im realizmu. Nikt, nie powie: "o, to Cage strzela sie z Travoltą". To są żywe postacie.
Reżyseria, praca kamery i montaż są fantastyczne, i umiejętnie nadrabiają niską jakość CGI. Duża bitwa kosmiczna, choć trwa może półtorej minuty, po prostu wgniata w fotel.
To wszystko byłoby niczym bez dialogów, które są po prostu wspaniałe, jedne z najlepszych w historii kina, jeśli chodzi o moje zdanie. Podobała wam się zjadliwa gra słów w wykonaniu House'a? Tu jest trochę podobnie, tylko lepiej.
Podsumowując, Serenity to jeden z najlepszych filmów Science Fiction jakie powstały. Skromny i niedoceniony, nie zdołał jednak przywrócić do życia serialu, gdyż po prostu się nie zwrócił...
Mimo wszystko, polecam najpierw obejrzeć Firefly, być może film nie robi takiego wrażenia gdy nie pozna się jego bohaterów przed seansem.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MgM dnia Pon 21:00, 30 Sie 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
robaczek
Starożytny wampir
Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 875
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 18:08, 03 Gru 2010 |
|
Właśnie ukazał się jeden z moich filmów typu "oglądam raz na dwa lata, ale muszę mieć". W związku z tym tak sobie czytam IMDB i znalazłam potwierdzenie starej prawdy...
Cytat: |
If box office receipts for the movie were adjusted for inflation, it would be the top grossing movie of all time; Gwiezdne wojny (1977) would only be the second most successful movie of all time. According to the Guinness World Records homepage the total gross in 2005 figures would be $3,785,107,801. |
A ludzie podniecają się, bo jakiś tam Batman Nolana zarobił $200mln. (czy jakoś tak)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Qjin
Strażnik Reavera
Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1617
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lake of the Dead (Górki)
|
Wysłany:
Pią 18:28, 03 Gru 2010 |
|
Nigdy tego filmu nie lubiłem - po prostu za każdym jak widzę melodramat, to odsuwam się powoli - bo zaczyna mi pachnieć mocno telenowelą (można powiedzieć, że Przeminęło z Wiatrem to ich prekursor).
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
robaczek
Starożytny wampir
Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 875
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 0:28, 31 Lip 2012 |
|
BATMAN: THE DARK KNIGHT RISES
rok produkcji: 2012;
reżyseria: Christopher Nolan;
scenariusz: Jonathan Nolan, Christopher Nolan;
historia: Christopher Nolan, David S. Goyer;
muzyka: Hans Zimmer;
Kolega namówił mnie i poszłam obejrzeć najnowszego Batmana. Uradowana kupiłam sobie bilet, zasiadłam w fotelu i obejrzałam wiercąc się przy tym niemiłosiernie, bo to cudo ma prawie trzy godziny! Co oni w tej Ameryce? Pogłupieli do reszty? W każdym razie, postanowiłam skrobnąć parę słów, bo może ktoś jeszcze tego nie widział i waha się, czy iść, może mój tekścik mu pomoże w decyzji.
Na początek muszę dodać, że kompletnie nie planowałam pójścia na tDKR, bo poprzednia część srodze mnie zawiodła. Zachwyty nad Jokerem Ledgera wywołują u mnie odruch wymiotny i kompletne niezrozumienie dla faktu, że wielu uważa go za najlepszego Jokera w historii. I po prawdzie, nie chcę tego rozumieć. Na szczęście mój ogromny zawód z nawiązką rekompensuje mi genialny Joker w Arkham City, a Ledger mógłby Markowi Hammilowi i Paulowi Diniemu co najwyżej buty lizać; oczywiście, gdyby żył.
Ale wracając do tematu. Nie miałam zamiaru, ale strasznie mi się nudziło, kolega zachwalał, to i poszłam. Czy się zawiodłam: trochę. Ale ogólnie filmowi daję ogromny plus, bo dawno nie widziałam tak dobrego block-bustera.
To może najpierw opiszę superlatywy. Jak zwykle pierwsze, na co zwróciłam uwagę to muzyka. Trzyma klimat, choć dla mnie Zimmer już chyba niczym nie przebije Molossusa. Bardzo podobał mi się też kawałek ze studni. Drugą rzeczą jest niezaprzeczalnie Bane. Nie znam dokonań pana Hardy'ego, ale uważam, że po prostu skradł ten film. Dla mnie tym właśnie powinien być Joker (ale nie był i nie ma co tego roztrząsać). Trzecią rzeczą są niewątpliwie nawiązania do komiksów (np. Year One, Knightfall), a także do Arkham City (jakoś dziwnie mi się patrzyło na miasto bezprawia odcięte od świata zewnętrznego - jakby deja vu z AC). Niemniej jednak było to bardzo miłe puszczenie do fanów oka.
A teraz się trochę porozwodzę o błędach. Po pierwsze film jest zdecydowanie za długi. Parę scen z powodzeniem można by wyciąć i nic by się nie stało. Druga sprawa to sam Bruce. Film dzieje się osiem lat po wydarzeniach z tDK. Bruce siedzi zamknięty w domu, nikogo nie przyjmuje itp. Okazuje się, że jest kaleką, która nie ma rzepki w kolanie czy coś. Jakim więc cudem zginą ją i rozwala ściany z półobrotu bez żadnej operacji ani przygotowania? I nie, jakaś obrączka na nodze tego nie tłumaczy. Tragedia. Drugą tragedią jest Alfred. Pokochałam go w pierwszym filmie (tak bardzo przypominał tego do bólu angielskiego lokaja z ciętym językiem), jednak tu nie mogłam się do niego przekonać. Chodzi, opowiada jakieś pseudo-górnolotne historie i właściwie zastanawiałam się, po co on w ogóle tam jest? Funkcjonariusz Blake też nie jest najszczęśliwszym pomysłem. Od początku wiadomo, że będzie Robinem, tylko głupi by się nie zorientował. Tylko skoro nim w filmie nie zostaje, to po co on mi tam potrzebny? Kolejną tragedią jest akt, że od razu, ni stąd, ni zowąd, wszyscy naokoło wiedzą, że Batman to Bruce Wayne. Że co?! Kampanię informacyjną ktoś urządził? Jak wszyscy wiedzą, to po co gacek w masce lata po mieście? I jak są tacy mądrzy, to dlaczego nikt się nie domyślił, że pod miastem coś się dzieje? Przedostatnim zgrzytem są teksty. Patos, te pseudo-górnolotne i głębokie wywody czasem płyną z ekrany tak wartkim strumieniem, że można utonąć, ale mając na względzie, że to dzieło Amerykanckie, to można przymknąć na to oko.
Największą jednak tragedię zostawiłam na koniec, czyli ostatnie 15-30 min. To jakaś totalna pomyłka i zamierzam udać, że nigdy końcówki nie widziałam. To jest właśnie jeden z przypadków, gdy koniec zepsuje klimat panujący przez cały film. Te ckliwości i jakieś niestworzone historie o Ras'ie, Talii i Bane'ie to jakaś totalna pomyłka i zapomnę, że kiedykolwiek je widziałam.
Na sam koniec napiszę, że pomimo wad opisanych powyżej naprawdę zachęcam wszystkich na pójście do kina, bo film jest tego wart. Bane jest niesamowitym złoczyńcą i nawet totalnie skopana końcówka tego nie zmieni. Ja sama świetnie się bawiłam i powtórzę to jeszcze raz: taki właśnie powinien być TDK.
PS. A w sądzie zamiast Crane'a powinien siedzieć Joker. Ale tu się już czepiam, bo kocham odcinek TAS pt. The Trial.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez robaczek dnia Wto 0:54, 31 Lip 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Lucas
Ancient Vampire Hero
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Raziel's Clan Territory
|
Wysłany:
Sob 11:39, 25 Sie 2012 |
|
Ach, Christopher Nolan - mój nr 1 na liście najlepszych reżyserów ever. Jego "Memento" zdobyło moje zaufanie całkowicie i od tamtej pory ma we mnie zagorzałego fana.
TDKR - obejrzałem przedwczoraj. Rzeczywiście trwa prawie trzy godziny, co moim zdaniem jest zaletą, a nie wadą - jak ktoś nie ma ochoty tyle siedzieć, niech poczeka na dvd i robi sobie przerwy na wizyte w kibelku bądź spacerek z psem wokół bloku. Biorąc pod uwagę, że wyprodukowanie 1h 20 min jest tańsze od blisko 3h, mamy pewność, że twóry podeszli do tematu poważnie, a nie naciągają nas na kasę (a przynajmniej nie tak mocno, jak inni).
Wchodząc w sam film, jest sporo akcji umiejętnie mieszanej z wcale nie krótkimi dialogami (dla fanów LoKa to chyba żaden problem), mamy wszystko to czego po Nolanie można się spodziewać - retrospekcje, "domyślany" przez bohaterów przebieg fabuły (raz pokazana scena nie jest ostateczna, a jest punktem widzenia), połączenie całej sieci teoretycznie niezwiązanych ze sobą wątków itp.
Niestety, do beczki miodu muszę dodać tym razem łyżkę dziegciu. Po pierwsze - Bane. Why, Nolan, why ? Rozumiem, że pięknie się wplótł fabularnie w zakończenie, ale The Riddler byłby o wiele bardziej wiarygodny tworząc tak skomplikowany spisek obalenia nietoperza. Bane (nie odmawiając mu inteligencji), mógł robić jako najemnik przydupas, mieć swoją akcję z łamaniem itp. Nie pierwszy raz tak potężny universe dałby sobie radę łącząc każdą postać z każdą. Stało się inaczej, szkoda.
Bardzo podobał mi się Alfred, przecież ON JEST OD PSEUDO-GÓRNOLOTNYCH HISTORII, nie przebiera się w kostium i nie biega za złoczyńcami, ma być moralnym, duchowym wsparciem, pełnić rodzaj sumienia, odrobiny spokoju i rozsądku w tym szalonym świecie, jego 'fizyczna'pomoc nie raz okazuje się niezbędna, ale to tylko dodatek do tej wspaniałej postaci.
Blake a.k.a. Robin, to tylko i wyłącznie uśmiech w kontekście następnej części, już bez reżysera Nolana, który to bezwzględnie wyrzucił tę postać ze swojego filmu.
Historia z 'Batman to Bruce Wayne' irytowała mnie równie mocno, jak nie bardziej. Nagle, wszyscy bez problemu się tego domyślają, nawet mając zerowe dowody, rozumiem jeszcze Ligę Cieni, bo mieli dobrych szpiegów, ale Blake ? To już była przesada.
Nie moge pominąć komentarza co do ostatnich 30 minut.
Niestworzone historie o głównych oponentach ? Mój Boże ! (A jestem agnostykiem). To co ? Mieli się naparzać przez 3 h tak bez powodu ? To co rozróżnia Nolana (i jego brata) od gówna to właśnie to samo co rozróżnia LoKa od całej reszty - fabuła, jej przeploty, zwroty akcji, punkty kulminacyjne, rozwiązania, bez tego TDK byłby tylko prostolinijną naparzanką, o kolesiu który ubiera się na czarno, co by go w nocy nie było widać.
Ach, byłbym zapomniał przez to wszystko... Anne Hathaway . Podobno miała zagrać Harley Quinn, została Catwoman. Brawo, Nolan, akurat tutaj Twój gust idealnie pokrywa się z moim.
Podsumowując, film bardzo dobry jak na dzisiejsze wyznaczniki, tym niemniej umieszczam go dopiero na trzecim miejscu wśród całej trylogii.
Denerwowało kilka niedociągnięć (jak lód skazańców pod którym załamywał się chuderlak, a utrzymał bez problemu Batmana i Gordona z całą resztą itp, przejęta przez Bane'a zbrojownia W Enterpr, w której nie było prawie nic prócz dwóch zwykłych wozów bojowych, gdzie te wszystkie gadżety ? Skok małej dziewczynki na odległość dorosłego mężczyzny przy wyjściu z jaskini itp.).
Dla fanów Nolana i Batka - pozycja obowiązkowa. Dla reszty - film do obejrzenia ot tak.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|