Forum Legacy of Kain Poland Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Epopeja Sarafańska, czyli ostatni zajazd w Nosgoth Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Jak oceniasz opowiadanie

Świetne!
50%
 50%  [ 12 ]
Dobre
29%
 29%  [ 7 ]
Takie sobie
12%
 12%  [ 3 ]
Kiepskie
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 24


Autor Wiadomość
MgM
Starożytny wampir


Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TvTropes

PostWysłany: Pią 22:09, 16 Lis 2007 Powrót do góry

Bardzo ładne Razz ! Nie zwróciłem uwagi na żadne błędy. Rozumiem że ten pałac należy do przodków Kaina Wink ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Altair
Wampir


Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 272 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zamość/Lublin

PostWysłany: Pią 22:12, 16 Lis 2007 Powrót do góry

Lord /<ain napisał:
Wiem że po błyskotliwym fan ficu Skadi, to będzie jak kebab na ulicy po homarze w ekskluzywnej restauracji


A nie przyszło Ci do głowy, że niektórzy też mogą lubić kebab? Wink

[wyłapane błędy]

Rozdział VI, środek 3. akapitu:

Cytat:
Jednak gwardziści nie byli owieczkami potulnie czekającymi na zarżnięcie. Trupy podały również po stronie Sarafanów.


Rozdział VIII, początek 1. akapitu:

Cytat:
- Skąd mogłem wiedzieć, że jeśli rozwalę ten słup to zawali się całe sklepienie. Chciałem przywalić tylko tego wampira – powiedział z wyrzutem Dumah.


Moim zdaniem powinno być raczej temu wampirowi.

Rozdział IX, 4. akapit:
Cytat:
- Wczesny neoromantyzm, drewniane ściany i dach kryty strzechą. W środku do bólu zapakowane meblami i niepotrzebnymi ozdobnikami. Totalne bezguście.


Nie wydaje mi się, żeby takie określenie istniało w architekturze... A jeżeli się mylę, niech jakiś humanista mnie poprawi. Wink

Rozdział IX, końcówka:

Cytat:
To Arzebub wisiał metr nad ziemią, przebity na wylot zakrzywionym ostrzem. Behemot próbował rzucił w napastnika świetlistą kulą, ale tamten był szybszy. Czerwony pocisk dosięgną Sarafanina. Skonał w agonii. Wampir zrzucił ciało Arzebuba z miecza i oczom Raziela ukazała się twarz napastnika.


[/wyłapane błędy]

Cytat:
- Odkupiciel i niszczyciel...


Rozumiem, że opowiadanie powinno być w całości po polsku, ale jednak zęby mi zgrzytnęły... Wink

Cytat:
Tamten jednak zrobił kilka szybkich uników i kopnięciem z obrotu wytrącił broń Sarafanowi.


Lordzie, jak można przegapić taką okazję? Wystarczyłoby dodać pół... Wink

Odczucia ogólne: bardzo dobre opowiadanie. Nic więcej chyba nie muszę dodawać. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Altair dnia Śro 16:19, 21 Lis 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Lord /<ain
Scion of Balance


Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 728 Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Coorhagen

PostWysłany: Wto 22:50, 20 Lis 2007 Powrót do góry

[fanfary!] At last... oto ostatni epizod Epopei. Nie było łatwo. O moim fan-fictionie można powiedzieć wszystko tylko nie to, że jest krótki (22 strony w Wordzie pisane 12-stką, prawie jak książka Razz) Dzieło mojego życia (a przynajmniej ostatnich tygodni) ukończone (co nie znaczy, że gotowe do publikacji, wszelkie wytknięcia błędów mile widziane). Upewnijcie się że przeczytaliście poprzednie 9 rozdziałów (niektórzy mogli ominąć dziewiąty bo był jako ostatni post na poprzedniej stronie, wszystkie rozdziały są w pierwszym poście topicu), rozsiądźcie się wygodnie i zapraszam.


Rozdział X

Raziel zatrzymał się, gdy usłyszał głosy dochodzące zza drzwi komnaty Lorda Moebiusa.
- Przyznaj, Moebius. Wymknął ci się spod kontroli! O mały włos nie zginąłeś – głos wydawał się należeć do Arcybiskupa Medelaine.
- Nie zapominaj komu służysz. Moc naszego Pana wykracza daleko poza granice życia i śmierci. Poza tym, wszystko mam pod kontrolą.
- Uprawiasz niebezpieczną grę. Zdajesz sobie sprawę, że najmniejszy błąd może doprowadzić do tragicznego w skutkach paradoksu.
- Jestem Strażnikiem Czasu, Medelaine! Jak już mówiłem, wszystko jest pod moją kontrolą. Idź lepiej upewnić się, że podwojono straże.
- Myślisz, że to go zatrzyma?
- Nie, ale wystarczająco spowolni. Idealne zgranie w czasie jest kluczem do sukcesu. A teraz już idź.
Raziel zdążył odskoczyć od drzwi zanim Arcybiskup je otworzył. Było by niezręcznym bycie przyłapanym na podsłuchiwaniu. Medelaine widząc go, nie wydawał się być zaskoczony.
- Lordzie – rzekł ceremonialnie.
- Witaj Panie.
Popatrzył przenikliwie w oczy rycerza, po czym odszedł bez słowa. Raziel wszedł do komnaty.
- Razielu, miło cię widzieć! – powiedział Moebius.
W jego głosie inkwizytor dostrzegł pewną nutę ironii.
- Nie widzieliśmy się tak dawno, a wydawać by się mogło, że dosłownie kwadrans temu... – sarkastyczny uśmiech zagościł na twarzy starca.
- Panie, wzywałeś mnie w jakiejś ważnej sprawie...
- A tak. Przejdźmy może na dziedziniec – Moebius ruszył wolnym krokiem w kierunku wyjścia.
- Drogi Razielu, powiedz mi, co sądzisz o aktualnej sytuacji. Tylko szczerze, nie jestem fanatykiem jak Lord Malek.
- Musimy zebrać siły. W Willendorfie rewolucja, obalono króla Alveina i wygnano nasze wojska. Barbarzyńcy zamieszkujący na północ od Stahlbergu pragną własnego państwa, urządzili rzeź XII Legionu. Jednym słowem – straciliśmy cały wschód. Do tego każdy wieśniak w Nosgoth nie chce już składać danin. Z całym szacunkiem do Lorda Maleka, ale Zakon potrzebuje reform. Może nowego przywódcy, który nie będzie bał się przeprowadzić tych reform.
- Ale co według ciebie powinniśmy zrobić?
- Przede wszystkim, powrócić do dawnych ideałów. Ideałów Świętej Krucjaty, której nadrzędnym celem było wyplewienie zarazy toczącej tę ziemię, jaką jest wampiryzm. Ostatnio zabijamy trzy razy więcej heretyków niż wampirów. Musimy przestać mieszać się do polityki, a zająć się polowaniem na prawdziwe potwory.
- A co ty na to, jeśli ci powiem, że masz szansę przywrócić Zakonowi jego dawną świetność. Że masz szansę spełnić swoje powołanie i ziścić ideały. Że masz szansę zabić największe zło jakie kiedykolwiek nawiedziło ten świat. Co wtedy powiesz?
- Co mam zrobić?
- Brawo. Zaprawdę, jesteś najwspanialszym rycerzem jaki kiedykolwiek wstąpił w nasze szeregi. Drogi Razielu, pragnę byś zabił pewnego potwora.
- Kogo?
- Znasz go dobrze. Zwą go Janos Audron – Wampir z Uschtenheim.
Raziel pobladł. Czy oto w końcu była szansa, by dopaść tego wampira?
- Ale tylu próbowało. Nikt, nikt nie dał rady.
- Ale ty jesteś wyjątkowy, Razielu. Już nie raz dokonałeś rzeczy niemożliwych dla innych.
- Jak mam dostać się do jego kryjówki. Jest na wysokości, chroni ja magia...
- Nie martw się o to. Zapewniam cię, że droga do siedziby tego potwora stanie dla ciebie otworem. A żebyś nie padł ofiarą demonicznej magii tego wampira, weź to.
Starzec wyciągnął ku niemu swoją laskę.
- Wspomnij umierającego ojca. Skoncentruj cały swój gniew na tym wampirze. To wystarczy, reszta dokona się już sama.
- Panie, nie wiem jak ci dziękować.
- Nie dziękuj. Proszę cię tylko o jedno. Przynieś mi dwie rzeczy: miecz oraz... serce tego przeklętego wampira. Pamiętaj o nich.
- Nie zawiodę cię Panie. Z przyjemnością wyrwę mu serce.
- Idź już. Musisz wyruszyć natychmiast.
- Tak zrobię. Żegnaj Panie – rzekł Raziel po czym odszedł.
- Żegnaj – powiedział Moebius sam do siebie. – Pionki zostały rozstawione na szachownicy. Czas rozpocząć rozgrywkę...

Szczęk broni rozlegał się wśród ciszy panującej w sali treningowej. To Turel i Rahab pojedynkowali się na miecze. W pewnym momencie Turel zrobił piruet i szybko ciął Rahaba w nogę.
- Aaaaa! Rozciąłeś mi pachwinę! – wrzasnął z bólu.
Turel spojrzał obojętnie.
- Wyliżesz się.
Wtedy do sali wszedł Raziel i spojrzał pobłażliwie na krwawiącego Rahaba.
- Co znowu...
- Turel nie rozróżnia treningu od prawdziwej walki. Ranił mnie!
- Nie moja wina, że są tu same łamagi.
- Zanieście go do sali szpitalnej. Reszta szykować się do drogi – rozkazał Raziel.
- Nowa misja? – spytał Zephon
- W taki mróz? – rzekł buntowniczo Melchiah. – Dokąd tym razem?
- Uschtenheim – odrzekł chłodno Raziel.
Zapadła cisza. Wszyscy spoglądali po sobie niepewnie. Znali historię Raziela, więc nie mieli wątpliwości co do celu podróży.

Następnego dnia o świcie, z Twierdzy wyruszyła piątka Sarafan. Szli długo, przedzierając się przez zasypane śniegiem szlaki. Gdy przechodzili przez bagna, szerokim łukiem ominęli tereny należące do Wampira z Bagien. Po wielu atakach podobno był jedynym wampirem zamieszkującym ukrytą rezydencję. Mimo to, nie należało ryzykować konfrontacji. Mieli ważniejsze zadanie do wykonania.

W końcu dotarli do Uschtenheim. Raziel spojrzał na mury. Wciąż miał przed oczyma dzień, w którym stracił ojca. Skoncentruj swój gniew – mówił Moebius. Kula na lasce zaiskrzyła się bladym światłem.
- Ktoś urządził sobie polowanie na naszych braci – rzekł Zephon wróciwszy ze zwiadu. – W mieście roi się od trupów stacjonującego tu oddziału. Ale te rany... Nigdy takich nie widziałem. Ostrze, które je zadało musiało być niewiarygodnie ostre.
- Pójdziemy za trupami. Mam przeczucie, że doprowadzą nas do kryjówki wampira – rzekł Raziel.
I miał rację. Gościniec prowadzący nad zamarznięte jezioro zapełniony był martwymi Sarafanami. Gdy doszli na miejsce, Raziel spojrzał wysoko w górę.
- Idę po ciebie...
Ostrożnie przeszli po jeziorze. W skale było przejście. Weszli.

Miejsce było piękne. Lodowa posadzka wyścielona czerwonymi dywanami. Pięknie zdobione lampy świecące magicznym blaskiem. Zaiste, Wampir z Gór mieszkał w prawdziwym pałacu. Jego komnata znajdowała się na samym szczycie skały. Miejscu niedostępnym dla żadnego śmiertelnika. Setki mężnych rycerzy straciło życie, próbując znaleźć drogę do siedziby słynnego wampira. Ostatniego Starożytnego. Teraz droga ta stała otworem. Liczne kondygnacje pałacu misternie połączone były mostami. Przy każdym można było znaleźć czarę pełną krwi. Inkwizytorzy ruszyli i w końcu dotarli do wielkich drzwi. Raziel po raz ostatni spojrzał w oczy swoim podkomendnym. Ci w milczeniu kiwnęli głowami. Raziel pchnął drzwi.

Stał tam. Stał tam z mieczem w dłoni. Tyle lat. Tyle lat czekałem na ten moment. I nareszcie miałem szansę zabić tego przeklętego wampira. Tyle zła spowodował. Tyle ludzkich nieszczęść. Ostatni z Starożytnych. Skrzydlaty Wampir z Gór. Janos Audron, jak zwały go stare księgi. Teraz miał umrzeć.
- Wnioskuję, że przybyliście po mnie – przemówił. – Jeśli tak chciało przeznaczenie, nie ma sensu przed tym uciekać. Mógłbym was prosić, żebyście odeszli. Ale to nie ma sensu. Nie odejdziecie póki nie będę martwy. Z bólem serca muszę powiedzieć, że nie zamierzam poddać się bez walki.
- Zginiesz psie! Będziesz cierpiał... – wycedził przez zęby Raziel. – Brać go!
Rzucili się ku niemu. Wampir uniósł się na skrzydłach. Nim dobiegli, dwóch leżało powalonych telekinezą. Dumah upadł po silnym ciosie potężnego wampirzego miecza. Raziel stał, nie atakował, czekał. Turel zaatakował glewią, ale silne kopnięcie z obrotu rzuciło nim kilka metrów. Wampir zdawał się być niepokonany. Raziel skupił swój gniew, obarczył go całym złem, wszystkim czym nienawidził. Kula na lasce zaiskrzyła się.
- Aaaaa! – wrzasnął wampir i padł na posadzkę.
Skoczyli ku niemu. Silne wyładowanie telekinetyczne rozrzuciło ich po sali, niszcząc przy okazji wszystkie meble. Wampir znów wzniósł się w powietrze ale kolejny błysk laski Moebiusa sparaliżował go, jednak nie powalił na ziemię. Dumah wykorzystał okazję i ranił go halabardą. Raziel podszedł do leżącego. Gniew pozbawił go ostrożności. Janos Audron błyskawicznym ruchem wytrącił mu laskę, którą jechała po śliskiej posadzce w kierunku przepaści rozciągającej się za balkonem. Raziel błyskawicznie skoczył za nią. Złapał ją w ostatnim momencie, odwrócił się i po raz trzeci uderzył lecącego ku niemu wampira czystą energią magiczną. Uderzenie było tak silne, że rzuciło wampirem na drugi koniec sali. Zawył z bólu i padł na ziemię. Upuścił miecz. Ostatnimi siłami odrzucał próbujących go obezwładnić Sarafan. Jeszcze jeden pocisk z magicznej laski Moebiusa. I kolejny. I kolejny. Aż w końcu padł bezsilny. Zawlekli go na stół.
- Trzymajcie go! – rozkazał Raziel.
W jego głosie była czysta nienawiść. Podniósł do góry swoje mordercze ostrze i z całej siły wbił je w pierś wampira. Rozległ się jego przeraźliwy krzyk - krzyk agonii. Raziel powoli włożył dłoń w jego rozciętą pierś. Wyrwał i triumfalnie uniósł w górę wciąż bijące serce.
- Spójrzcie na jego czarne serce, jak wciąż bije! – rzekł Turel.
Raziel podniósł wzrok w górę. Zobaczył tajemniczego, niebieskiego demona. Jego widok miał w sobie coś dziwnego, coś co sparaliżowało Raziela. Nie mógł oderwać od niego wzroku. Nagle cała komnata zaczęła się trząść. Sufit zaczął się walić.
- Potwór zamierza pogrzebać nas żywcem! – krzyknął Dumah. – Razielu, musimy się stąd wynosić!
- Pamiętajcie o mieczu! – rozkazał, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od tajemniczej postaci.
W końcu piątka Sarafan wybiegła z walącego się pomieszczenia.

Drogę powrotną odbyli w milczeniu.
- Wspaniale! Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz, Razielu – powiedział Moebius po powrocie inkwizytorów. – Masz to o co cię prosiłem?
Raziel wyciągnął serce Janosa Audrona z sakwy.
- Wspaniale. Arcybiskupie, wiesz co masz robić.
- Oczywiście, Lordzie Moebius – opowiedział Medelaine, po czym zabrał serce od Raziela i opuścił komnatę.
- Co zrobić z mieczem? – spytał Raziel.
- Zostaw go tu, polecę aby go przeniesiono do odpowiedniej komnaty. Świetnie się spisałeś, Razielu. Jednak widzę niepokój na twej twarzy. Czy coś cię martwi?
- Tam, w kryjówce wampira... widziałem kogoś, dziwnie znajomego. Zdaje się, że to on otworzył drogę do siedziby tego pasożyta, Janosa. Nie wiem kim był, ale mam przeczucie, że będzie chciał wziąć odwet...
- Tak, wiem o kim mówisz. To groźna bestia, poplecznik Janosa Audrona. Chcę abyś się nim zajął. Może okazać się niebezpieczny dla Zakonu. Idź do Kaplicy i czekaj tam w gotowości. Postaw na warcie pozostałych Inkwizytorów. Tylko wy możecie go powstrzymać...

Raziel medytował w skupieniu. W myślach wciąż widział oczy tego stwora. Nie wiedział kim lub czym był. Demonem? Wampirem? Miał tylko przeczucie, że przyjdzie mu zmierzyć się z tym potworem.
- Wracaj do dziury, z której wypełzłeś, demonie! – dobiegł go zza drzwi głos Turela.
Odgłosy walki. Ostrej, brutalnej walki na śmierć i życie. Aż w końcu krzyk Inkwizytora. Krzyk umierającego. Kroki. Coraz bliższe. Zgrzyt miecza ciągniętego po posadzce. Skrzypienie otwieranych na oścież drzwi. Ktoś stanął za jego plecami.
- A więc, wampirze – oto jesteśmy. Zabiłeś moich braci, a teraz przyszedłeś po mnie? Przekonasz się, że nie jestem taką łatwą ofiarą.
Raziel odwracając się w stronę niebieskiego demona, zobaczył miecz Janosa Audrona w jego dłoni.
- Nie chcę cię zabić, ale zrobię to jeśli będę musiał – odpowiedział potwór, dziwnie znajomym Razielowi głosem. – Oddaj mi serce, a zakończymy to bez walki.
- Więc przybyłeś pomścić tego ohydnego pasożyta i odzyskać jego wstrętne serce? Zaprawdę, jesteś prawym potworem, mam rację?
- Najwyraźniej jestem.
- Nie, wampirze. Tutaj wszystko się skończy, ale ty nie opuścisz tej komnaty. Kończmy, zrobię to miłosiernie szybko.
- Tak jak zrobiłeś to Janosowi?
- Nie, ta bestia umykała nam o wiele za długo – zaśmiał się szyderczo Raziel. – Było by hańbą skończyć z nim za szybko. To ironiczne, naprawdę. Wielki Janos Audron okazał się nie być żadnym wyzwaniem... dzięki tobie. Czy słyszałeś jego tchórzliwe krzyki, gdy wyrywałem to czarne serce z jego zwłok?
Potwór stracił panowanie i rzucił się na Sarafana. O to chodziło Razielowi. Zaślepiony gniewem nie był dla Wielkiego Inkwizytora żadnym wyzwaniem. Zaczęli walczyć. Cios za ciosem. Unik za unikiem. Walka była niezwykle wyrównana. Raziel nigdy nie spotkał tak szybkiego i zwinnego przeciwnika. Zdawał się przewidywać każdy ruch Inkwizytora, zanim on sam o nim pomyślał. Ich styl walki był bliźniaczo podobny. Uderzenia wyprowadzane w identyczny sposób. Raziel próbował swoich najlepszych ciosów, ale z przerażeniem spostrzegł, że demon z łatwością paruje je wszystkie. Walka zdawała się nie mieć końca. Spotkali się dwaj równorzędni mistrzowie miecza. Jednakże Raziel zaczął odczuwać zmęczenie, a potwór zdawał się mieć nieskończone siły. W akcie rozpaczy, Sarafanin wykonał swoje najlepsze uderzenie z obrotu. Demon uniknął ostrza i błyskawicznym ruchem zadał cios. Raziel poczuł jak zimna stal przeszywa go na wylot. Krew podpłynęła mu do gardła. Z trudem łapał powietrze. Czuł uchodzące życie, nadchodzącą śmierć. Potwór przybliżył się i wyszeptał mu do ucha:
- Wyrzekam się ciebie.
Zimno, przeraźliwe zimno i jasność przed oczyma. Osunął się na ziemię. Nie czuł już bólu. Nie czuł już nic. Wielki Inkwizytor Zakonu Sarafańskiego – Lord Raziel nie żył.


Epilog

Noc była piękna. Księżyc w pełni, gwiazdy doskonale widoczne na przejrzystym, czarnym niebie. Z łatwością, jak gdyby było to najzupełniej normalną rzeczą, przeszedł przez grubą kratę. Skierował się w dół starego, zapomnianego przez świat korytarza. Gruz walał mu się pod nogami. Ledwie widocznym ruchem dłoni, telekinetycznie roztrzaskał spróchniałe drzwi. Następnym gestem zapalił wszystkie pochodnie, których blade światło oświetliło okrągłą komnatę. Przebiegł wzrokiem po sarkofagach. Jego uwagę przykuł napis na jednym z nich. Podszedł bliżej i otworzył go. Jego oczom ukazało się doskonale zabalsamowane ciało. Był mile zaskoczony dobrym stanem zwłok. Klęknął nad otwartym grobem i pazurami rozciął sobie żyły na nadgarstku. Uśmiechnął się złowieszczo.
- Trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej...




I ja tam byłem
I wampiry biłem
A to co widziałem
W tych księgach spisałem

...i żyli długo i szczęśliwie...

Koniec i bomba, a kto czytał ten wampir!

Raziel... You are worthy.

Wybaczcie jeśli coś zj*bałem
Ale od serca pisałem
Błędy wytykajcie
Ale na stosie nie palcie!
O Litość was błagam
Że rymy kiepsko składam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lord /<ain dnia Śro 17:59, 21 Lis 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Miriam
Hylden


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:55, 21 Lis 2007 Powrót do góry

Lord /<ain napisał:
- Tak jak to zrobiłeś to Janosowi?


Niektóre wyrazy są też często i blisko położone obok siebie ale nie mogę się wypowiadać bo właściwie mam mało wiedzy na temat pisania Confused


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Altair
Wampir


Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 272 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zamość/Lublin

PostWysłany: Śro 16:43, 21 Lis 2007 Powrót do góry

Lord /<ain napisał:
Pozwoliłem sobie wkleić dalszą część fan fictiona do posta Altaira bo nie zmieściła się do poprzedniego (jest limit długości posta, sorry Altair) - Lord /<ain


Ależ nie ma za co przepraszać, Lordzie, z przyjemnością poświęcę mój post dla Epopei Sarafańskiej. Wink

Cytat:
- Przyznaj to, Moebius. Wymknął ci się spod kontroli!


Moim zdaniem lepiej byłoby po prostu: Przyznaj, Moebius.

Cytat:
- Nie, wampirze. Tutaj to się skończy, ale ty nie opuścisz tej komnaty. Kończmy to, zrobię to miłosiernie szybko.
- Tak jak to zrobiłeś to Janosowi?


Miriam ma rację, to powtarza się zdecydowanie zbyt często. Wiem, że w oryginale też się powtarza, ale tam przynajmniej jest zamiennie it i this. Naprędce mogę zaproponować tylko tak zmienioną wersję:

- Nie, wampirze. Tutaj wszystko się skończy, ale ty nie opuścisz tej komnaty. Kończmy, zrobię to miłosiernie szybko.
- Tak jak zrobiłeś to Janosowi?


Przydałoby się też podsumować całą Epopeję Sarafańską... Zaczęła się całkiem interesująco, były momenty lepsze i gorsze, ciekawsze i mniej ciekawe... i wspaniałe zakończenie. Niby nie ma w nim nic odkrywczego - przecież wszystkie te wydarzenia znamy już z SR2, tutaj pokazane są tylko z innej perspektywy. Ale... To jest takie samo uczucie, jak w SR2, kiedy w Twierdzy Sarafan słyszymy w odległym korytarzu: Call your dogs! They can feast on your corpses! Epilog też jest genialny. Podsumowując: nie popełniłem błędu, już po opublikowaniu pierwszej części oceniając w ankiecie fan fictiona "na kredyt" jako "Świetny". Wink

P.S. Masz zamiar pisać kolejne "epopeje"? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Miriam
Hylden


Dołączył: 05 Paź 2007
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:17, 21 Lis 2007 Powrót do góry

Mi właśnie epilog przypadł do gustu Smile - ma w sobie tę tajemniczość Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MgM
Starożytny wampir


Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TvTropes

PostWysłany: Śro 17:59, 21 Lis 2007 Powrót do góry

Fajne, ciekawa walka z Janosem, choć mam jedno zastrzeżenie:

"demon z łatwością paruje je wszystkie" - hmm, przecież tajemnica zwycięstwa Raziela kryła się nie w parowaniu ciosów, ale w jego niezniszczalnosci - niby na jedno wychodzi ale powinnimy zostać przy tym jak było w grze - Raziel i kumple zadawali ciosy tak potężne że sparowanie ich był dosć trudne Razz

Najbardziej podobał mi się wierszyk końcowy Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
poi
Hylden


Dołączył: 26 Paź 2007
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Radom

PostWysłany: Śro 18:52, 21 Lis 2007 Powrót do góry

wlasnie przeczytalem koncowke i sie prawie poplakalem Smile
respekt dla lorda.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nisaya
Starożytny wampir


Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 507 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Abyss

PostWysłany: Śro 20:30, 21 Lis 2007 Powrót do góry

ja sie nie poplakalam- wampiry i demony nie placza przeciez Razz za to rowniez bardzo mi sie podobal... wierszyk koncowy Razz Wink
nie pamietam jak ocenilam, ale teraz po calosci dalabym "dobre"- na "swietne" musialoby mnie czyms zaskoczyc, czyms naprawde blyskotliwym... w kazdym razie podobalo mi sie i chetnie przeczytam kolejne dziela Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
robaczek
Starożytny wampir


Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 875 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:18, 03 Gru 2007 Powrót do góry

No, nareszcie koniec... uff... teraz mogę odetchnąć... hi-hi...

Tak po prawdzie to zakończenia można było się spodziewać, więc nic to odkrywczego, ale opowiadanie samo w sobie jest "dobre" i cieszę się, że tak je oceniłam. Błędów mi się nie chce wypisywać, bo się ostatnio rozleniwiłam, ale widzę, że Altair się ostro za to wziął i dobrze; przynajmniej jeden pracowity się w towarzystwie trafił XD.

Taa... no to teraz trochę cię poczepiam...

Lord napisał:
I ja tam byłem / I wampiry biłem / A to co widziałem / W tych księgach spisałem


Czyżby był to przerobiony tekst z pewnej bajki... o trzech braciach i pewnej królewnie o imieniu nie nadającym się do druku? Bo takie odniosłam wrażanie... Miło, że ta bajka jeszcze nie umarła; była naprawdę super!

Lord napisał:
Koniec i bomba, a kto czytał ten wampir!


A to chyba prztyczek w nos dla byłego "m"inistra "e"dukacji, Romana G.?

Lord napisał:
Wybaczcie jeśli coś zj*bałem / Ale od serca pisałem
Błędy wytykajcie / Ale na stosie nie palcie! / O Litość was błagam / Że rymy kiepsko składam...


Phi! Żebym tak ja chociaż takie składać potrafiła to może bym na stosie paliła, ale tak... Dla mnie dobre, Lordzie.

Lord napisał:
- Trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej...


Taa... pomimo iż opowiadanie nie mogło się inaczej zakończyć, to jednak pytanie, które przyszło mi do głowy zaraz po tym jak to przeczytałam brzmiało: "A gdzie, do (piii), jest Magnus i reszta ekipy z BO2?!" Przecież byli pierwsi w kolejce! To tylko takie moje wrażenie, nie należy się tym przejmować...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lucas
Ancient Vampire Hero


Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 365 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Raziel's Clan Territory

PostWysłany: Wto 15:43, 04 Gru 2007 Powrót do góry

robaczek:
Cytat:
Cytat:
Lord napisał:
I ja tam byłem / I wampiry biłem / A to co widziałem / W tych księgach spisałem


Czyżby był to przerobiony tekst z pewnej bajki...

Arrow to raczej "ta bajka" wziela swa radosna tworczosc od slynnego w niektorych kregach Pana Tadeusza : " I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał, w księgi umieściłem. "

robaczek:
Cytat:
Cytat:
Lord napisał:
Wybaczcie jeśli coś zj*bałem / Ale od serca pisałem
Błędy wytykajcie / Ale na stosie nie palcie! / O Litość was błagam / Że rymy kiepsko składam...


Phi! Żebym tak ja chociaż takie składać potrafiła to może bym na stosie paliła, ale tak... Dla mnie dobre, Lordzie.

Arrow faktycznie niezle Lordzie, calkiem niezle.
za to bardzo zaluje ze przepadla w nicosc moja walka na rymy ze starsza, niedoskonala wersja D.I.D.L.'a. mimo ze czuje sie zdecydowanym zwyciezca (przynajmniej pod wzgledem skladanych prostych slow, trzymanego tempa, przekazywanej tresci...) to trzeba jednak oddac mojemu adwersarzowi ze godnie rekawice podjal Wink

zaluj, robaq, zaluj...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
robaczek
Starożytny wampir


Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 875 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:19, 05 Gru 2007 Powrót do góry

LuCaS napisał:
to raczej "ta bajka" wziela swa radosna tworczosc od slynnego w niektorych kregach Pana Tadeusza


To raczej nie kwestia sławy, ale tego co się ludziom bardziej podoba. A mnie się bajka bardziej podobała (PT czytałam... na trzy razy... to była tragedia...). A jaki z tego wniosek? Może taki, że Mickiewicz z Fredrą razem na wódkę chodzili XD? Nah, joke...

LuCaS napisał:
zaluj, robaq, zaluj...


(*drapie się w głowę... myśli... spogląda przez okno... drapie się w głowę... myśli... myśli... myśli... w końcu wzrusza ramionami i idzie napić się herbatki...*)

Przecież nie muszę wszystkiego łapać, nie? Albo po prostu mózg mi ostatnio nie działa jak należy (co wcale nie jest takie bezpodstawne)...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nisaya
Starożytny wampir


Dołączył: 05 Wrz 2007
Posty: 507 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: The Abyss

PostWysłany: Śro 20:50, 05 Gru 2007 Powrót do góry

czego ja sie tu znowu nie dowiaduje! Lucas- wypraszam sobie!!! moj D.I.D.L. nigdy nie byl niedoskonaly (czy chociaz "niedoskonalszy")... ja korzystam tylko i wylacznie z niezawodnego sprzetu, a to ze okazal sie do czegos odrobone niedostrojony, to tylko wyjatek potwierdzajacy regule jego ogolnej perfekcyjnosci Razz Wink

w kazdym razie o Waszej walce na rymy wiele juz z roznych zrodel slyszalam i osobiscie zaluje, ze zapis tak waznego dla ludzkosci pojedynku czlowieka z maszyna przepadl wraz z awaria jakiegos tam serwera... Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shar-vampire
Demon


Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pon 12:34, 09 Cze 2008 Powrót do góry

Ciekawie się czytało, ale są pewne błędy Razz Ano takie, jakie wymieniła powyżej Skadi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sadako
Hylden


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 176 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Piekło

PostWysłany: Pon 21:06, 16 Cze 2008 Powrót do góry

Hehehe... Każdy je robi.Very HappyVery Happy W końcu człowiek uczy się na błędach. RazzRazz
Ja na przykład mam różne pomysły na opowiadania i nie umiem ich przelać na kartkę (nie raz próbujęVery HappyVery Happy) Hehe I jak ja bym przesłała jakąś historyjkę to by była masa błędów.
A co do opowiadania czytało mi się fajnie. Naprawdę warte uwagi. Very HappyVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seth
Hylden


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hrubieszów\Zamość

PostWysłany: Nie 20:25, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Nie takie dobre jak Wojna klanów ale też bardzo dobre.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)